Dla Mediów



Ambulans za 1 mln zł dla USK od miasta

Ambulans za 1 mln zł dla USK od miasta


Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk przekazał Uniwersyteckiemu Szpitalowi Klinicznemu we Wrocławiu 1 mln zł na zakup ambulansu medycznego wraz z wyposażeniem. Jest to ambulans marki Mercedes Benz Sprinter 419, wyposażony w sprzęt najnowszej generacji m.in.: defibrylator, respirator, system transportu pacjenta z noszami bariatrycznymi (o udźwigu do 320 kg), urządzenie do automatycznego uciskania klatki piersiowej, 4 pompy infuzyjne oraz krzesło trakcyjne.

Karetka będzie m.in. przewozić pacjentów z zagrożeniem zdrowia i życia z powodu COVID-19 między poszczególnymi lokalizacjami USK i innymi podmiotami leczniczymi na terenie Wrocławia. Służyć będzie także, jako dodatkowy mobilny punkt szczepień dla seniorów i osób mających trudności z poruszaniem się.

Dotychczas zespół wyjazdowy USK zaszczepił ponad pół tysiąca starszych osób, którym ze względu na wiek trudno byłoby dotrzeć do punktu sczepień poza domem. Wśród tych, którzy przyjęli szczepionkę we własnych mieszkaniach, była 100-latka oraz 96-letnia pani, odznaczona Orderem Orła Białego. Potrzeby nadal są duże - nasza karetka jeździ do wrocławskich seniorów raz w tygodniu.

- Dziękując panu prezydentowi za ten prezent, mogę powiedzieć, że Dolnoślązacy mogą czuć się lepiej - powiedział prof. Piotr Ponikowski, rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu podczas oficjalnego przekazania karetki przez Prezydenta Wrocławia, które odbyło się 18 lutego. - Mają bowiem hojnego prezydenta Wrocławia, a także taki ośrodek, jak Uniwersytecki Szpital Kliniczny, którego potencjał jest ogromny.

Dyrektor ds. lecznictwa otwartego USK we Wrocławiu Barbara Korzeniowska podkreśliła, że wsparcie ze strony władz miasta ma największe znaczenie dla pacjentów, dlatego dziękuje przede wszystkim w ich imieniu.
- Dzięki takiej karetce i innym urządzeniom, które mogliśmy kupić z przekazanych nam środków, poprawiamy jakość życia pacjentów i ich bezpieczeństwo - powiedziała Barbara Korzeniowska. - A po to właśnie jesteśmy.

Prezydent Jacek Sutryk zapewnił, że choć Wrocław nie jest organem założycielskim dla żadnego szpitala, to jednak nie zwalnia się z odpowiedzialności za ochronę zdrowia.
- W ubiegłym roku wsparliśmy wrocławskie szpitale kwotą 6 milionów złotych - podsumował prezydent Jacek Sutryk. - Jest to w rzeczywistości dar od wszystkich wrocławian.

Przekazany dziś oficjalnie nowoczesny ambulans jest już drugim, którym USK dysponuje dzięki wsparciu miasta. W 2020 roku ze środków przekazanych przez Prezydenta Wrocławia (1 mln zł) zakupiony został najnowocześniejszy w Polsce ambulans kontenerowy do przewozu osób z ostrą niewydolnością oddechową. Jest on wyposażony w respirator, a także umożliwia podłączenie pacjenta do urządzenia ECMO, zastępującego pracę płuc i serca, już w trakcie transportu do specjalistycznego ośrodka. USK wykorzystuje ten pojazd kilka razy dziennie.
- Ta karetka przejechała już 75 tysięcy kilometrów - powiedział prof. Waldemar Goździk, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK we Wrocławiu. - Bardzo przydała się nam m.in. podczas najostrzejszej fazy pandemii, przewożąc ciężko chorych pacjentów do szpitala tymczasowego. Jestem przekonany, że nowy ambulans, także wyposażony w sprzęt najnowszej generacji do intensywnej terapii, w ciągu roku przejedzie podobna trasę.

Poza środkami na zakup pojazdów medycznych, miasto wsparło w ub. r. USK kwotą blisko 2,3 mln zł na specjalistyczne wyposażenie. Szpital przeznaczył te środki na:
- zakup kardiomonitora i głowicy USG dla Kliniki Neurologii USK - (37 tys. zł)
- zakup cyfrowego aparatu RTG dla Uniwersyteckiego Centrum Diagnostyki Obrazowej (1,2 mln zł)
- zakup innego sprzętu medycznego, m.in.:
* aparat USG (618 tys. zł), który umożliwia dokładną ocenę układu naczyniowego do Kliniki Angiologii, Nadciśnienia Tętniczego i Diabetologii USK.
* aparat USG (160 tys. zł) do Kliniki Chirurgii Urazowej i Chirurgii Ręki USK * 32 pompy infuzyjne.
foto_1 foto_1 foto_1 foto_1 foto_1

 
Zwiększone ryzyko zgonu u chorych z COVID-19 i udarem mózgu

Zwiększone ryzyko zgonu u chorych z COVID-19 i udarem mózgu


U pacjentów z udarem niedokrwiennym mózgu, do którego doszło w czasie jednoczesnej infekcji COVID-19, ryzyko zgonu w ciągu doby wrasta prawie trzykrotnie. Częściej dochodzi u nich do powikłań krwotocznych, gorzej przebiega późniejsza rehabilitacja. Ponadto tę grupę chorych wielokrotnie częściej dotyka udar żylny – to wnioski z analizy stanu zdrowia pacjentów Kliniki Neurologii z pododdziałem udarowym Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu zakażonych SARS-CoV-2 i hospitalizowanych z powodu udaru. Badanie, w którym brała udział Klinika Neurologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, trwało dwa lata i było częścią międzynarodowego projektu, prowadzonego w blisko 130 ośrodkach na całym świecie.

 

Doniesienia naukowców o związku infekcji koronawirusa z cięższym przebiegiem udaru niedokrwiennego mózgu pojawiły się już w pierwszych miesiącach pandemii. Pierwsze obserwacje potwierdzają analizy tysięcy przypadków. Badanie, w którym uczestniczyła Klinika Neurologii USK, objęło ponad 15 tysięcy osób leczonych z powodu udaru w 139 ośrodkach w Europie i poza nią: w Ameryce Północnej, Afryce i w Azji, a jego koordynatorem jest ośrodek portugalski.

 

– Analizowaliśmy przypadki tylko tych pacjentów, którzy przeszli udar, a jednocześnie mieli potwierdzoną infekcję COVID-19 przy przyjęciu do szpitala lub już w trakcie hospitalizacji okazali się dodatni – mówi dr Marta Nowakowska-Kotas z Kliniki Neurologii USK i dolnośląski konsultant w dziedzinie neurologii. – Z obserwacji naszej grupy badań wynika, że infekcja pogarsza rokowania pacjentów z udarem niedokrwiennym mózgu nawet wtedy, gdy przechodzą COVID-19 bezobjawowo.

 

Dotychczas naukowcy ustalili, że ryzyko zgonu z powodu udaru u pacjentów z COVID-19 w ciągu 24 godzin jest znacząco wyższe niż u osób bez infekcji. Częściej też udar dotyczy jednocześnie wielu naczyń wewnątrzczaszkowych (jest bardziej rozległy), rośnie też ryzyko powikłań krwotocznych, co znacznie utrudnia leczenie takiego chorego.

 

– Ujawnił się też kolejny problem: udar żylny, spowodowany zakrzepicą żył i zatok wewnątrzczaszkowych, którego ryzyko przy COVID-19 rośnie nawet 100-krotnie – dodaje dr Nowakowska-Kotas. – Warto podkreślić te statystyki, zwłaszcza w kontekście obaw przed niektórymi szczepionkami. Jeśli po podaniu szczepionki ryzyko powstania zakrzepicy (przy czym mówimy o samej zakrzepicy, a nie o udarze) wzrasta 10-krotnie, a w wyniku samej infekcji mamy sto razy większe ryzyko, to sprawa jest bezdyskusyjna. Zakażenie koronawirusem jest wielokrotnie bardziej niebezpieczne dla zdrowia i życia niż rzadkie zdarzenia niepożądane po szczepionce. Dlatego nieustannie zachęcamy do szczepień wszystkich, którzy jeszcze tego nie zrobili.

 

Neurolog podkreśla wciąż istniejący problem zbyt późnego zgłaszania się pacjentów z udarem do szpitala. Uniemożliwia to często zastosowanie skutecznych procedur reperfuzyjnych, pozwalających cofnąć objawy neurologiczne związane z udarem. Czas odgrywa tu kluczową rolę. Udrożnienie naczyń w mózgu poprzez trombolizę trzeba wykonać w ciągu 4,5 godzin od powstania udaru, a trombektomię mechaniczną – w ciągu 6 godzin. Niestety, wielu pacjentów trafia na oddział już po tym czasie. Jedni czekają, aż „samo przejdzie”, inni obawiają się szukać pomocy z powodu pandemii. Dotyczy to m.in. chorych na COVID-19.

 

– W Klinice Neurologii USK cały czas leczymy pacjentów z udarem. Specjalistyczną pomoc otrzymają niezależnie od tego, czy są zakażeni czy nie. Wobec pacjentów z COVID-19 stosujemy wszystkie niezbędne procedury bezpieczeństwa. Z udarem nie można czekać, aż minie infekcja – przestrzega dr Marta Nowakowska-Kotas.

foto_1

 

 
Nowatorska immunoterapia przeciwbiałaczkowa

Pierwszy raz w Polsce - nowatorska immunoterapia przeciwbiałaczkowa komórkami NK


Zespół Kliniki Transplantacji Szpiku, Hematologii i Onkologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu po raz pierwszy w Polsce przygotował i podał komórki układu odpornościowego NK. Zabieg wykonano 1 lutego br. u 18-latka z ostrą białaczką szpikową, u którego zawiodły wszystkie standardowe metody, łącznie z przeszczepieniem szpiku. Koncentrat komórek NK został przygotowany z krwi pobranej od ojca chłopca.

 

Komórki NK (ang. natural killer – urodzeni zabójcy) to komórki układu odpornościowego, które są zdolne do wykrywania i niszczenia obcych lub nieprawidłowych tkanek, w tym komórek nowotworowych. Jednak aktywność przeciwnowotworowa komórek NK jest kwestią indywidualną i zależy od różnorodnych genów. Leczenie osób, u których komórki NK słabo działają, można wspomóc, podając je z zewnątrz – wyizolowane z własnej krwi pacjenta lub z krwi zdrowego dawcy. Na świecie ta metoda jest stosowana od ok. 20 lat w najlepszych ośrodkach USA i Europy, ale w Polsce dotąd nie było takich możliwości.

 

– Naszym pierwszym pacjentem był 18-letni chłopiec, leczony od 2021 roku z powodu ostrej białaczki szpikowej – tłumaczy dr hab. Marek Ussowicz z Kliniki Transplantacji Szpiku, Hematologii i Onkologii Dziecięcej USK, który kierował zespołem zabiegowym. – Niestety, nie odpowiadał na standardowe metody leczenia. Kilka miesięcy temu przeszedł przeszczepienie szpiku, ale i ten zabieg nie przyniósł zadawalających rezultatów. Szansą dla tego pacjenta jest specjalna chemioterapia, której jednak w Polsce nie wykonujemy. Został zakwalifikowany do leczenia w Niemczech. Terapia komórkami NK , którą zrobiliśmy w naszej klinice, miała charakter pomostowy. Dzięki niej organizm pacjenta będzie lepiej przygotowany do chemioterapii i walki z nowotworem.

 

- W Niemczech pacjent będzie miał szansę na eksperymentalną terapię komórkami Uni-CAR-T anty CD123 w ramach badania klinicznego fazy I – podkreśla prof. dr hab. Krzysztof Kałwak – kierownik kliniki. - Być może kiedyś oprócz leczenia dzieci z ostrą białaczką limfoblastyczną komórki CAR-T będą również podawane pacjentom z ostrą białaczką szpikową w USK, a na razie cieszę się bardzo, że zespół pod kierownictwem dr hab. Marka Ussowicza rozwija terapię komórkową NK.

 

Procedura przygotowania i podania komórek NK trwała dwa dni. Najpierw pobrano od dawcy koncentrat leukocytów. Dawcą był ojciec pacjenta, który wcześniej także oddał mu szpik do przeszczepienia. Wybór nie był przypadkowy: u dawcy stwierdzono korzystny układ receptorów KIR związany z aktywnością przeciwnowotworową, który pozwala mieć nadzieję na przeciwbiałaczkową skuteczność przeprowadzonej terapii. Pobrane leukocyty zostały poddane dwuetapowemu oczyszczaniu. Ma ono na celu usunięcie limfocytów, które mogą wywołać chorobę przeszczep przeciwko gospodarzowi. Tak przygotowane komórki podano pacjentowi.

 

– Zabieg był bezpieczny i odbył się bez powikłań, ale wszyscy mieliśmy ciarki, że robimy coś nowego – przyznaje dr hab. Marek Ussowicz. – Chciałoby się powiedzieć, że to skok rozwojowy polskiej transplantologii, tak jak to było w przypadku wielu zabiegów wykonywanych w naszej klinice po raz pierwszy w Polsce. Tym razem musimy się przyznać do nadrabiania zaległości cywilizacyjnych. Mimo to cieszymy się, że jesteśmy w stanie wykonywać skomplikowane procedury. Chcemy walczyć o życie i zdrowie wykorzystując to, co jest najlepsze na świecie. Nasz zespół od wielu lat pracuje nad klinicznym znaczeniem komórek NK, niedługo na podstawie tych badań zakończy się doktorat jednej z badaczek. Terapię komórkami NK traktujemy jako dowód naszej zdolności do stosowania skomplikowanych metod leczenia i dobry punkt na drodze dalszego rozwoju immunoterapii przeciwnowotworowej.

 

We wszystkich procedurach związanych z zabiegiem uczestniczył zespół: dr hab. Marek Ussowicz, dr Kornelia Gajek, dr Blanka Rybka, mgr Renata Ryczan-Krawczyk, dr Monika Mielcarek-Siedziuk, dr Jowita Frączkiewicz.

 
Więcej chorych z COVID-19 w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu

Więcej chorych z COVID-19 w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu


Choć liczba zakażeń SARS-CoV-2 w Polsce spada, do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu od ok. tygodnia trafia coraz więcej zakażonych pacjentów. Intensywnie rośnie także odsetek dodatnich wyników testów na obecność koronawirusa, wykonywanych w tutejszym laboratorium.

 

– Dane z Dolnego Śląska wskazują, że przy spadającej liczbie zakażeń rośnie liczba hospitalizowanych z COVID-19. Wzrost ten jest ewidentny: 8 lutego w dolnośląskich szpitalach przebywało blisko 1500 pacjentów z COVID-19, podczas gdy jeszcze 31 stycznia było ich ok. 1100 – informuje Marcin Drozd, dyrektor ds. lecznictwa USK. – Podobną tendencję obserwujemy w USK. We wszystkich lokalizacjach, łącznie ze szpitalem tymczasowym, dziś (8 lutego) w USK hospitalizowane są 162 osoby zakażone SARS-CoV-2. 25 stycznia było ich 126. Wśród nich dominują pacjenci z wielochorobowością, zaburzeniami odporności i chorzy onkologicznie. Są to osoby, które wymagają specjalistycznego leczenia z innych powodów niż COVID-19, więc większości z nich nie możemy kierować do szpitala tymczasowego.

Do szpitala tymczasowego i na SOR przy ul. Borowskiej dziennie przyjmowanych jest 15-20 pacjentów, którzy okazują się dodatni. Część z nich nie ma żadnych objawów infekcji. Stan większości z tych, którzy obecnie trafiają do szpitala tymczasowego, jest na tyle dobry, że nie wymagają agresywnej tlenoterapii.

– Mimo to średni czas ich pobytu w szpitalu jest dość długi, wynosi ok. 12 dni – mówi koordynujący szpitalem tymczasowym dr Janusz Sokołowski. – Powody są różne, m.in. obserwujemy grupę pacjentów, leczonych wcześniej antybiotykami, co doprowadziło do „wyjałowienia organizmu”, wielu pacjentów ma także choroby współistniejące. Te osoby trudniej i dłużej się leczy.

O tym, że pandemia nie odpuszcza, świadczą też wyniki testów na obecność koronawirusa. W ciągu tygodnia laboratorium USK wykonuje ich ok. 3 tysięcy. Testowani są wszyscy pacjenci przyjmowani do szpitala, ale jest też wiele zleceń z zewnątrz (m.in. skierowania od lekarza POZ).

– Jeszcze kilka dni temu dodatni wynik dotyczył 1/3 badanych próbek, obecnie są to już 2/3 – informuje dr Danuta Wentycz-Domalewska, kierownik Laboratorium Biologii Molekularnej USK. – Coraz częściej pacjenci, wymazywani w związku z koniecznością przyjęcia do szpitala, okazują się zakażeni. W poprzednich falach pandemii były to pojedyncze osoby.

foto_1
 
Badanie w kierunku obecności wirusa HPV

Badanie w kierunku obecności wirusa HPV powinno być standardem w profilaktyce raka szyjki macicy


Tradycyjna cytologia to za mało, by w każdym przypadku wykryć raka szyjki macicy (RSM) we wczesnym stadium. Konieczne jest wprowadzenie do standardowego schematu screeningu tej choroby badania w kierunku obecności wirusa HPV – to najnowsze zalecania Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników. Zespół ekspertów PTGiP opracował nowy algorytm postępowania w badaniu przesiewowym RSM, w którym jednym z ważnych elementów jest właśnie wykrywanie wirusa brodawczaka ludzkiego. Lekarze i naukowcy postulują także, by to badanie było bardziej dostępne dla pacjentek, a więc refundowane przez NFZ.

 

Wczesne wykrycie RSM jest niezmiernie ważne, bo ten rodzaj nowotworu w początkowych stadiach jest uleczalny w stu procentach. O wadze problemu decyduje też aspekt społeczny: rak ten dotyczy głównie kobiet w wieku prokreacyjnym, a leczenie zaawansowanego RSM zamyka drogę do przyszłego macierzyństwa. Obecnie standardem badań przesiewowych RSM jest tzw. cytologia szkiełkowa. Zdaniem ekspertów – stanowczo niewystarczająca:

 

– Jest to badanie ważne, zwłaszcza gdy kobiety wykonują je regularnie – tłumaczy prof. dr hab. Mariusz Zimmer, kierownik II Kliniki Ginekologii i Położnictwa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, prezes PTGiP ubiegłej kadencji, który przewodniczył zespołowi autorów nowego algorytmu. – Jednak od dawna znamy jego niedoskonałości. Pobrany od pacjentki materiał oglądany jest pod mikroskopem przez cytologa, który identyfikuje komórki nowotworowe. Próbki muszą być prawidłowo pobrane, oczyszczone, ważne jest też doświadczenie cytologa. Jeśli któryś z tych czynników zawiedzie, badanie nie będzie wiarygodne. Według różnych szacunków, fałszywie ujemny wynik dotyczy 8-20 proc. wykonanych cytologii. Oznacza to setki pacjentek, których czujność została uśpiona. Tymczasem mamy coraz lepsze możliwości diagnostyczne i powinniśmy z nich korzystać powszechnie.

 

W nowym schemacie postępowania w badaniu przesiewowym w kierunku raka szyjki macicy zespół ekspertów PTiG pod kierownictwem prof. Mariusza Zimmera uwzględnia nowe możliwości diagnostyczne. Istotną nowością jest cytologia na podłożu płynnym (LBC), która jest znacznie dokładniejsza od tradycyjnej. Po pierwsze, daje mniej wyników fałszywie ujemnych, a po drugie umożliwia badanie pobranego materiału w kierunku obecności wirusa HPV. Od wielu lat wiadomo, że przetrwała infekcja wirusem brodawczaka ludzkiego odpowiada za powstawanie zmian przedrakowych i nowotworowych w obrębie szyjki macicy.

 

– Harald zur Hausen w 2008 r. otrzymał Nagrodę Nobla za odkrycie sprawczej roli wirusa brodawczaka ludzkiego w rozwoju raka szyjki macicy – dodaje prof. Mariusz Zimmer. – To wirus przenoszony drogą płciową, infekcje występują zwłaszcza u młodych, aktywnych seksualnie osób. Groźny jest w sytuacjach, w których organizm nie zwalczy infekcji i przeradza się ona w postać przewlekłą. U mężczyzn HPV może wywołać kilka rodzajów nowotworów, u kobiet jest to najczęściej rak szyjki macicy.

 

Cytologia płynna, która umożliwia wykonanie prostego testu na obecność wirusa HPV, obecnie nie jest refundowana przez NFZ. Eksperci PTGiP zapewniają, że będą zabiegać o to, by pacjentki w Polsce mogły korzystać z tego badania nieodpłatnie. Zanim to jednak nastąpi, nie powinny ignorować tradycyjnej cytologii. Prof. Zimmer podkreśla, że wprawdzie ideałem byłoby powszechne wykonywanie LBC, to nawet zwykła cytologia jest lepsza niż żadna.

 

– Zachęcamy pacjentki do regularnych badań cytologicznych. Jeśli wykonujemy je co rok, a nawet co dwa lata, dajemy szansę na wykrycie RSM na tyle wcześnie, by można było zupełnie wyleczyć chorobę. Wiele kobiet nie wykonuje cytologii całymi latami. W ten sposób odbierają sobie szansę, jaką daje przebieg tej choroby. Rak szyjki macicy nie jest dziedziczny, a ponadto rozwija się długo, często przez wiele lat. Jeśli dochodzi do zaawansowanego stadium – to w większości przypadków jest to rak na własne życzenie – podsumowuje prof. Mariusz Zimmer.

 

 
<< Początek < Poprzednia 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 Następna > Ostatnie >>

Strona 12 z 37

Shock Team

Internetowe Konto Pacjenta

Wyniki Laboratoryjne

Portal Pacjenta

Odwołanie wizyty

1.jpg

Sieć kardiologiczna

1.jpg

Dobry Posiłek

logo.jpg

Konsultacje anestezjologiczne

konsultacje.jpg

Wykrywanie wad rozwojowych

UCCR.jpg

Centrum Robotyki

centrum_robotyki.jpg

Badanie opinii pacjentów

nowe.jpg

Studenci materiały szkoleniowe

nowe.jpg

Wolontariusze materiały szkoleniowe

kopia.jpg

Medycyna Nuklearna

 

Unicef

Informacja dla obywateli Ukrainy



USK pomaga Ukrainie



Obraz_422.jpg